Tytuł oryginału: „Whish you were here: a novel”
Autor: Renee Carlino
Data wydania: 02
października 2019
Wydawnictwo: Kobiece
Charlotte to urocza kelnerka, która pracuje w podrzędnej restauracji w
Los Angeles. Jej życiu brakuje wyrazistości, a ona sama tęskni za czymś, co
wreszcie nada mu sens. Kiedy los stawia na jej drodze charyzmatycznego malarza
Adama, jest pewna, że właśnie spotkała tego jedynego mężczyznę.
Ten klasyczny romantyczny scenariusz po wspólnej nocy przybiera jednak
nieoczekiwany kierunek. Chłodne zachowanie Adama pozostawia Charlotte z
pytaniami i jak się okazuje, nie na wszystkie chciałaby znać odpowiedź. Kiedy
odkrywa jego tajemnicę, wie jedno – wykorzysta jak najlepiej każdą minutę z
tych, które jeszcze im zostały.
Źródło opisu: okładka
książki.
„Gdybyś tu był” to książka,
której opis wzbudził we mnie poważne obawy, a także wątpliwości, dlatego jakiś
czas wahałam się czy w ogóle chcę poznać tę historię, ale jak możecie się
domyślić, postanowiłam spróbować, choć przyznaję się z lekkim wstydem, że zanim
ostatecznie podjęłam decyzję, musiałam zrobić coś, czego wielu nie lubi –
poznałam zakończenie. Tak, wiem, że to źle i nigdy (już) tego nie robię, ale
myślę, że tylko dzięki temu ta książka znalazła się w moich łapkach.
Charlotte to piękna, młoda dziewczyna, która jest niezdecydowana i nie
wie, czego chce od życia, co chce w tym życiu robić. Czasem jej postawa mnie
denerwowała, nie będę oszukiwać, ale nie chcę też tu mówić w jakich momentach,
bo mogłabym zbyt wiele zdradzić. Powiem jedynie, że nieco w kwestii swoich
własnych uczuć i zachowań. Była jednak dobra, zabawna, miła, choć czasem też
zgryźliwa i z ciętym językiem. Pomimo tego, że nie każde jej zachowanie mi
odpowiadało, to dało się ją lubić.
Adam to uzdolniony, inteligentny, przystojny mężczyzna, który jest też
dość specyficzny, ma zmienne nastroje, często zapomina i na pierwszy rzut oka
może się wydawać, że jest dziwny. Może i jest, ale ten człowiek po prostu żyje
chwilą i myślę, że autorka chciała, by jego postać nas tego nauczyła, że nie
warto rozpamiętywać, zastanawiać się co by było gdyby, a przede wszystkim by
żyć chwilą, jakby jutra miało nie być.
Mam do tej książki pewne zastrzeżenia, głównie jeśli chodzi o rozwój
relacji pomiędzy bohaterami i nie mówię tu jedynie o Adamie i Charlotte, ale
mam na myśli ogół. Odnoszę wrażenie, że momentami pewne rzeczy działy się zbyt
szybko i nieco mi to przeszkadzało. Tak jak i zachowania postaci, w których
niekiedy brakowało mi po prostu naturalności, a emocje czasem były dla mnie
nieodczuwalne, czasem takie trochę na wyrost, za szybko się zmieniały, niestety.
A na te czynniki zawsze zwracam uwagę w książkach, bo lubię, kiedy da się
odczuć to, co czują bohaterowie i lubię wraz z nimi podążać za rozwojem uczuć,
obserwować jak buduje się relacja. Tutaj mi troszkę tego zabrakło.
Mimo tego nie powiem, że książka mi się nie podobała, bo to nieprawda.
Nie jest idealna, owszem, ale na pewno jest w stanie nas czegoś nauczyć.
Niestety, nie powiem co to takiego, bo obawiam się, że mogłabym w ten sposób
zbyt dużo zdradzić, a spojlerów staramy się unikać. Zdradzę wam jednak, że
Renee chce nam tą historią pokazać, by się nie ograniczać, by robić to, czego
chcemy. A jeśli nie wiemy? To próbować, aż odnajdziemy to, czego rzeczywiście pragniemy.
„Gdybyś tu był” jest książką
oryginalną i nie wątpię, że rzeczy, które mi nie odpowiadały, dla innych mogą
być nieodczuwalne. Niestety okres, w którym zaczęłam ją czytać nie pozwolił mi się
w nią wciągnąć, ale kiedy już przysiadłam, lekki i prosty styl autorki pozwolił
mi ją skończyć bardzo szybko. I szczerze? Nawet nie odczuwałam ilości przeczytanych
stron.
Czy polecam?
Nawet z minusami, które wymieniłam, owszem. Jak mówię, jest to książka
na swój sposób wyjątkowa, pouczająca i dla niejednego pewnie będzie też
poruszająca. Nie żałuję, że ją przeczytałam, bo mimo elementów, które do końca
mi nie odpowiadały, ta historia naprawdę mi się podobała, miała potencjał. Jak
to jednak mówią, najlepiej sięgnąć po lekturę i się przekonać, jakie zdanie
będziecie mieć wy.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Być może kiedyś przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie ksiażki. Sądze, że ta na pewno kiedyś wpadnie w moje ręce. Stosik mam już mały, więc trzeba będzie nadrobić.
OdpowiedzUsuń