14 czerwca 2019

82. "Zbuntowany dziedzic" ~ Vi Keeland & Penelope Ward

Tytuł:Zbuntowany dziedzic
Tytuł oryginału:Rebel Heir: Book One
Autor: Vi Keeland & Penelope Ward
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Wydawnictwo: Editio Red

Piękne lato w Hampton wcale nie musi się dobrze skończyć. Niestety, Gia nie wiedziała, jakie skutki będzie miała jej uprzejmość wobec przyjaciółki. To właśnie tej nocy poznała wytatuowanego faceta z trzydniowym zarostem na twarzy. Miał wysportowane ciało i nieprzyzwoicie intensywne spojrzenie. Rush nie pasował do wymuskanych gogusiów, którzy przychodzili do tego lokalu. Był twardzielem bez skrupułów, w dodatku cholernie bogatym. Do takich mężczyzn nie wolno się zbliżać, a już na pewno się w nim zakochiwać.
Gia jednak nie uciekła gdzie pieprz rośnie. Została w barze. Szybko zbliżyła się do Rusha i jeszcze szybciej się w nim zakochała. Odkryła, że jest wspaniałym mężczyzną skrywającym się za maską wrednego szefa. Jej uczucie stawało się coraz głębsze i mocniejsze. Straciła kontrolę nad tym związkiem, a przecież słyszała wyraźnie, że przystojny dziedzic wielkiej fortuny nie zamierza wiązać się z nią na dłużej. Miłość do takiego człowieka to nic innego, jak tylko kłopoty. Zwłaszcza, że Gia mimowolnie zrobiła wiele, aby sprawy jeszcze bardziej się skomplikowały, a sytuacja stała się trudna do zniesienia…
Źródło opisu: okładka książki.

Czasem strach przed tym, co może nas spotkać złego, nie pozwala nam doświadczyć tego, co dobre.

Vi Keeland i Penelope Ward. Wystarczy, że widzę kolejną ich powieść, a wiem, że ją chcę, nawet nie zwracając większej uwagi na to, o czym dana historia jest. Na dobrą sprawę to czytam dokładnie opis dopiero, jak się biorę za czytanie, by zorientować się trochę w sytuacji. Tak samo było ze „Zbuntowanym dziedzicem”, ale tutaj troszkę sprawa wyglądała inaczej. Wiedziałam, że chcę tę książkę przeczytać, ale dopiero, gdy będę miała drugi tom na swojej półce. I z racji, że dostałam oba tomy, wzięłam się za czytanie, nie wiedząc czego się spodziewać, bo na dobrą sprawę to pierwszy raz, kiedy autorki rozbiły swoją historię na więcej niż jeden tom.

Gia to młoda, piękna dziewczyna, która stara się napisać książkę, ale pisanie nie idzie jej najlepiej ostatnimi czasy. Z czasem okazuje się, że ma niewyparzoną buzię, potrafi być temperamentna i wcisnąć się między bijących. Jest także kobietą szczerą i miłą, o dobrym sercu, które szybko można zranić. I na pewno nie potrafi robić drinków.
W momencie, kiedy pierwszy raz zjawił się Rush, przystojny, seksowny i wytatuowany, pomyślałam sobie, że straszny z niego wredny dupek. Zresztą, taką też ma opinię wśród swoich pracowników. Nie bez powodu. Jak jednak zdradza sam opis, to tylko maska, za którą kryje się wrażliwy i naprawdę troskliwy facet, którym czasem kieruje strach. I nie daje tego po sobie poznać nawet Gii, która im lepiej go poznaje, tym bardziej go pragnie. Ze wzajemnością.

Jeśli boisz się w kimś zakochać, to zwykle dlatego, że już się zakochałeś.

Związek pomiędzy bohaterami jest czymś, do czego nie może dojść. I to głównie jest zdanie Rusha. Przede wszystkim dlatego, że on nie poszukuje trwałych związków. Pod tym względem to stereotypowy facet. Drugiego powodu nie będę zdradzać, ale był on przez cały czas głównie wymówką dla niego, by trzymać się od dziewczyny z daleka, co momentami było zabawne, bo ten facet oszukiwał samego siebie.
Choć niewątpliwie pomiędzy tą dwójką iskrzy już od samego początku, akcja nie nabiera tempa aż tak szybko, jeśli wiecie o co mi chodzi. Na początku są kimś w rodzaju przyjaciół, poznają swoje prawdziwe strony, choć wzajemne pragnienie ciągnie się za nimi od pierwszego spotkania. I to bardzo mi się podobało. Mimo, że pożądanie było obustronne i silne, długo z tym walczyli, dzięki czemu, tak jak już wspomniałam, nie działo się zbyt wiele na raz i autorki trzymały mnie w napięciu, bo nie wiedziałam, kiedy ich kontrola zniknie. A dzięki temu, że mieliśmy perspektywę pierwszoosobową zarówno Gii jak i Rusha, mogliśmy się doskonale przekonać, co oboje czuli. I w jaki sposób próbowali z tym walczyć. I pomimo wielu aluzji do seksu, nie było ich w tej książce wcale tak dużo. Było ich naprawdę bardzo… mało.
Zbuntowany dziedzic” to książka napisana w przyjemny sposób, którą czyta się naprawdę szybko i potrafi wciągnąć. Mogę szczerze powiedzieć, że trzymała mnie momentami w napięciu, a także przyprawiła o ściśnięty żołądek i mocniejsze bicie serca. Autorki jak zawsze wykazały się humorem w tej powieści, a także pomysłowością. Może ta historia nie była tak oryginalna jak mogłabym chcieć, ale  z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mi się podobała. Na pewno potrafi też zaskoczyć, choć u mnie niestety to się nie sprawdziło, bo przeczytałam opis drugiego tomu i w pewien sposób sobie zaspojlerowałam, co się wydarzy. Nie spodziewałam się jednak, że w taki sposób. I myślę, że końcówka tego tomu dla niejednego czytelnika okaże się równoznaczna z rzuceniem bomby.

Jeżeli szukacie fajnego romansu, który jest zabawny i na pewno zaskoczy niejednego czytelnika, który nie będzie nudny i nie będzie zawierał tak zwanych zapychaczy, to może być to lektura dla was. Mam nadzieję, że dzięki mojej opinii podjęliście decyzję, jeśli się kiedyś wahaliście co do przeczytania „Zbuntowanego dziedzica”, a ja tymczasem biorę się za czytanie drugiego tomu, bo jestem ciekawa co tam autorki wymyśliły!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

1 komentarz:

  1. Mnie się podobała i już za niedługo będę czytać 2 tom :D
    pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń