Tytuł: „Last Resort”
Tytuł oryginału: „Last Resort”
Autor: K. Bromberg
Data wydania: 14 czerwca 2023
Wydawnictwo: Luna
Miałam
go już nigdy więcej nie spotkać.
Poznaliśmy się w nocnym klubie. Zaczął mnie podrywać przy barze, a ja wprost nie mogłam oderwać od niego wzroku. Obłędnie przystojny, irytująco arogancki, ale pociągający jak diabli. Przy nim udało mi się nawet zapomnieć, że zaledwie parę godzin wcześniej rozstałam się z chłopakiem, i pozwoliłam sobie na chwilowe szaleństwo. Drinki z pewnością mi to ułatwiły…
Na
jedną spokojną noc.
Bez
imion. Bez nazwisk.
Bez
zobowiązań. Bez dalszego ciągu.
Najlepszy
seks w moim życiu – ale to wszystko.
Takie przygodne znajomości nie są w moim stylu.
Następnego ranka przyszłam do pracy na stresującą rozmowę z naszym nowym klientem. I kogo zobaczyły moje podkrążone, niewyspane oczy? Jego. A raczej trzech facetów, którzy wyglądali jak on. Trojaczki. W ramionach którego z nich wczoraj krzyczałam z rozkoszy?
I tak oto wylądowałam w tym rajskim miejscu, na Wyspach Dziewiczych, jako konsultantka firmy S.I.N., u boku jednego z braci, Callahana Sharpe’a. Moim zadaniem jest pomóc mu spełnić obietnicę, którą dał swojemu umierającemu ojcu – uratować przynoszący straty kurort i zająć się jego całkowitą metamorfozą. To trudny projekt, ale jeszcze trudniejsze jest trzymanie się zasady: nie sypiaj ze swoim szefem, bo masz zbyt wiele do stracenia…
Źródło opisu: okładka książki.
„Last Resort” dość długo należała się u mnie na półce, ale w końcu przyszedł czas i na nią. Co mogę powiedzieć? Lubię pióro K. Bromberg. Zawsze jest delikatne i autorka tworzy dobre powieści. Nie zawiodłam się tym razem.
Z czytaniem zeszło mi się trochę czasu, ale to nie dlatego, że była zła. Bynajmniej. Naprawdę potrafiła wciągnąć, gdy już miałam dłuższą chwilę. Nie zabrakło tu na pewno humoru, jak zawsze w przypadku twórczości tej autorki. Dodatkowo czytało się leciutko i wręcz przyjemnie, a sama akcja powoli się rozgrywała. Jednak co ważniejsze, relacja głównych bohaterów: mimo początkowego epizodu, nie pędzi łeb na szyję. Chemia między nimi jest wyczuwalna, ale wszystko rozwija się stopniowo. Callaham i Sutton coraz lepiej się poznają, odkrywają swoje nowe strony. Ich znajomość nie jest taka prosta i łatwa.
Czy temu podołają?
Cóż. Musicie przekonać się sami, bo ja nic nie zdradzę.
Co mi się jeszcze podobało to fakt, że pomiędzy Sutton i Callahanem sytuacja ciągle była jasna i klarowna. Byli ze sobą szczerzy. Żadnych gierek, żadnych podchodów. Oboje wiedzieli, jak się sprawy mają i to było na pewno na plus.
Uważam, że warto zapoznać się z tą historią. Nie jest to coś 'wow', co was porwie. K. Bromberg porusza temat relacji braterskich, ale nie tylko. Są ważniejsze kwestie, nadające głębi tej powieści. Jest jednak jedną z tych 'lżejszych' i cieszę się, że mam kolejną część na półce - opowiadającą losy innych bohaterów, ale powiązanych z „Last Resort” - i to na jej czytanie jest teraz kolej!
Współpraca reklamowa z Wydawnictwo Luna.