30 października 2019

108. "Ściema" ~ K. Bromberg

Tytuł:Ściema
Tytuł oryginału:Faking It
Autor: K. Bromberg
Data wydania: 15 października 2019
Wydawnictwo: Editio Red

Zane Philips to bogaty australijski biznesmen – i wyjątkowo arogancki dupek. Nosi potwornie drogie garnitury, jest niemożliwie atrakcyjny i ma najbrzydszego psa pod słońcem. To jeden z tych typów, od których najlepiej trzymać się z daleka. Właśnie rozkręca kolejny biznes – portal randkowy, ale nie taki, na którym wyrywa się laskę na szybki numerek, tylko taki, na którym poszukuje się kogoś na resztę życia. Pomysł może odnieść spory sukces, ale potrzebuje naprawdę dobrej, profesjonalnej promocji.
Harlow Nicks jest modelką. Wciąż czeka na kontrakt stulecia, dzięki któremu jej kariera ruszy z kopyta. Zanim to jednak nastąpi, dzielnie stara się wiązać koniec z końcem i zarobić na życie. Pewnego razu spieszy się na kolejną rozmowę w sprawie pracy i przez kompletny przypadek natyka się na Zane’a. Nie jest to szczęśliwe spotkanie: rozszczekany pies, złamany obcas, krótka pyskówka i, oczywiście, nici z ewentualnej posady. Niezbyt obiecujący początek, prawda?
Na skutek nieprzewidzianych okoliczności i dwóch kłamstw dziewczyna otrzymuje od Zane’a niecodzienną propozycję zatrudnienia. Ma udawać jego ukochaną i promować wraz z nim portal randkowy. Promocja okazuje się kilkumiesięczną imprezą objazdową. Harlow i Zane spędzają więc razem kilka miesięcy w jednym autobusie. Na początku ona nie może ścierpieć arogancji szefa, jednak jego magnetyzm robi swoje. Z kolei on zaczyna odczuwać dziwną fascynację swoją zadziorną pracownicą. Udawany związek staje się coraz bardziej rzeczywisty. Z każdym kilometrem temperatura tej przedziwnej relacji rośnie. To nie może skończyć się happy endem…
Źródło opisu: okładka książki.

Książek napisanych przez K. Bromberg przeczytałam naprawdę niewiele, ale jej styl jak i tworzone przez nią historię przypadły mi do gustu, dlatego chętnie sięgnęłam po „Ściemę” by się przekonać czy to wrażenie pozostanie, a przede wszystkim ciekawa, co tym razem autorka przygotowała.

Harlow to kobieta, którą naprawdę od razu polubiłam. Piękna, a także inteligentna, z ognistym temperamentem i uparta. Nie jest kolejną ślicznotką, której wystarczy uśmiech seksownego faceta, by poszła z nim do łóżka. Oj nie. Ta dziewczyna potrafi postawić na swoim, potrafi pyskować i często mówi właśnie to, co myśli. Jest nieprzewidywalna i choć z zawodu jest modelką, nie przejmuje się, że jej fryzura na co dzień nie jest ułożona, nie czuje się lepsza z powodu swojego zawodu i na pewno nie wykorzystuje go, by się przechwalać. Mimo, że nie boi się zaprezentować swojego temperamentu, jest naprawdę miłą osobą, o dobrym sercu, ale nie wierzy, że gdzieś tam czeka na nią jej książę. Już dawno przestała wierzyć w bajki.
Zane to bogaty, arogancki dupek, który zawsze dostaje to, czego chce. Według niego miłość to ściema. Totalnie w nią nie wierzy, a jednak nowy biznes właśnie w nią inwestuje. Jest przystojny i mógłby – a w zasadzie może – mieć każdą, ale jest też człowiekiem ambitnym, inteligentnym i niesamowicie upartym. Przez większość czasu właśnie w ten sposób się prezentuje, ale z czasem odkrywamy, że nie zawsze tak jest. Jednak tę drugą stronę pozostawię wam do odkrycia.

Czasem najlepsze, co nas w życiu spotyka, ma źródło w tym, co nieoczekiwane.

Owszem, „Ściema” jest oparta na schematach spotykanych w innych romansach, ale totalnie mi to nie przeszkadzało, bo ta historia niemal od samego początku mi się podobała. Nie przeszkadzało mi nawet to, że Zane potrafił być niezłym dupkiem. Co więcej, jego charakter plus temperament Harlow sprawiły, że ich znajomość od początku była dość zabawna. Kłócili się i robili sobie momentami na złość, a czasem miałam wrażenie, że zaraz skoczą sobie do gardeł. A mimo początkowej niechęci zaczęło w nich buzować pożądanie, do którego żadne z nich nie chciało się przyznać.
Ta historia nie jest słodka, ale jest zabawna i na swój sposób ciekawa. Niemal od początku wiemy, że relacja Zane’a i Harlow zakończy się wraz z zakończeniem imprezy objazdowej. Z każdym rozdziałem bohaterowie coraz bardziej zbliżają się do końca trasy. Ale czy i oni będą mieli swój koniec? Jak sam opis mówi, nie ma co liczyć na happy end.
Podobało mi się to, w jakim tempie K. Bromberg rozegrała to wszystko. Bez zbędnego pośpiechu, wszystkiemu nadała odpowiedni bieg i na spokojnie nas we wszystko wprowadziła, a przede wszystkim zrobiła to w sposób naturalny. Dodała do swojej powieści humoru, ale także pikanterii, choć nie przesadziła z opisywaniem scen seksu. Nie zdarzyło się też, by umieściła w tej książce jakieś niepotrzebne opisy, ale wszystko miało tam swój cel. Napisana została z perspektywy obojga bohaterów. Nie wiem jak wy, ale ja zawsze jakoś to wolę, bo wtedy mogę poznać emocje i myśli dwóch stron. A lekkie pióro autorki sprawiło, że „Ściemę” przeczytałam naprawdę szybko i z przyjemnością, a co więcej, zapomniałam przy niej o swoim czytelniczym zastoju.

I najważniejsze pytanie. Czy polecam tę książkę? No cóż, już pewnie się domyślacie, że jak najbardziej. To naprawdę zabawna historia, może i trochę schematyczna, przewidywalna, ale jednak ma w sobie coś, czym wyróżnia się na tle innych. Podobało mi się tempo rozegrania wydarzeń jak i uczuć pomiędzy Zane’em a Harlow, a także to, w jaki sposób byli wykreowani bohaterowie. Mieli emocje, którym czasem dawali się porwać, nie byli idealni, mieli swoje humory. A także potrafili mnie kupić. Naprawdę cieszę się, że sięgnęłam po „Ściemę” i na pewno prędko o niej nie zapomnę. Jeśli wy lubicie romanse, w których liczy się coś więcej niż tylko łóżkowe sceny, który czyta się przyjemnie, to myślę, że wam się spodoba. A nawet mam nadzieję, że tak będzie.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz