02 listopada 2019

109. "Zgryźliwe wiadomości" ~ Vi Keeland & Penelope Ward

Tytuł:Zgryźliwe wiadomości
Tytuł oryginału:Hate Notes
Autor: Vi Keeland & Penelope Ward
Data wydania: 04 października 2019
Wydawnictwo: Editio Red

Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby narzeczony Charlotte Darling – Todd, nie okazał się niewiernym sukinsynem. Charlotte po zamążpójściu na pewno zmieniłaby się w nadętą snobkę, a potem żyłaby długo i szczęśliwie. Todd jednak zerwał zaręczyny i suknia ślubna z najnowszej kolekcji Marchesy stała się niepotrzebna. Szczęśliwie można ją było odsprzedać w sklepie na Upper East Side. Butik oferował setki sukni ślubnych, a każda miała własną historię – jedna z nich sprawiła, że złamane serce dziewczyny zapragnęło prawdziwej miłości. Najbardziej na świecie.
Reed Eastwood był posępny, seksowny i onieśmielający. Ale także cyniczny i arogancki. Przez wypitą butelkę wina, Facebooka i dziwne zrządzenie losu Charlotte została jego pracownicą. Dla nikogo nie było tajemnicą, że mężczyzna nie znosił swojej asystentki od pierwszego dnia. Był dla niej wredny i bezwzględnie wymagający. Nikt jednak nawet się nie domyślał, że w głębi ducha blond włosa piękność o niebieskich oczach spodobała mu się o wiele bardziej, niż chciałby przyznać. Intrygowała go. Fascynowała. Nagle odżyły w nim uczucia, które umarły wraz z tamtą historią. Razem z odejściem Allison…
Opowieść, która rozpoczęła się w tak niecodzienny sposób, nie może zakończyć się cukierkowym happy endem. Dwa zranione serca pochodzące z zupełnie innych światów nie mogą tak po prostu się spotkać i obdarzyć uczuciem. Przedzieranie się przez skorupę zgorzknienia i gniewu miewa przykre konsekwencje. Mimo to Charlotte postanawia zaryzykować. Chce przecież prawdziwej miłości. Tylko czy krucha sympatia jest w stanie przetrwać aż tyle obraźliwych słów i uwłaczających gestów?
Źródło opisu: okładka książki.

Nie jest już pewnie tajemnicą, że książki Vi i Penelope biorę już w ciemno, a jak tylko widzę nadchodzące nowości spod ich pióra, przebieram w miejscu nogami, nie mogąc się doczekać, aż nowa pozycja trafi w moje łapki. Przyznam też, że jak wiem, że mogę się spodziewać lada dzień paczki, wyczekuję listonosza, wyglądając przez okno. Niestety, czasem kończy się to rozczarowaniem, gdy mija mój dom i jedzie dalej. Nie przedłużając jednak, przekonajcie się czy nowa książka tych autorek przypadła mi do gustu czy może po raz pierwszy mnie rozczarowały.

Po przeczytaniu opisu troszkę się bałam, że Charlotte będzie kobietą z lekko zadartym noskiem i patrzącą na ludzi z góry. Nic bardziej mylnego! To tak ciepła i cudowna osóbka, że jej się po prostu nie da nie lubić. Nie dość, że piękna, to jeszcze do tego wszystkiego pracowita, inteligentna, dobra i szalona, w ten pozytywny sposób. Jej dziwactwa mogłyby się wydać niektórym dziwne, ale dla mnie były po prostu zabawne i urocze. Była szczera, skromna, bezinteresowna i potrafiła szybko zarazić swoim entuzjazmem – nawet czytelnika. Naprawdę jej zalet mogłabym wymieniać wiele, ale musicie się sami przekonać, jaką postacią jest panna Darling. Nie wiem czemu, ale na samą myśl o niej mam wrażenie ciepła gdzieś w środku i takiego rozczulenia. Naprawdę jej scharakteryzowanie strasznie mi się podobało, ale! Jej osobowość nie była przerysowana.
Co do Reeda… Ach, ten Reed. Otaczają go grube mury, potrafi być niemiłym gościem, aroganckim dupkiem, ale dajcie mu szanse, bo naprawdę z każdym kolejnym rozdziałem zyskuje coraz więcej. Wydawać wam się będzie, że znacie powód jego zgorzknienia, ale żeby was zaciekawić i bardziej zachęcić do sięgnięcia po tę lekturę powiem, że nic bardziej mylnego. Nie powiem wam też, jakim naprawdę jest człowiekiem, by nie zdradzić, co odkryłam za tymi murami, a właściwie co odkryła Charlotte, ale myślę, że mogę się pokusić o stwierdzenie, że Reed to mój kolejny mąż. Jego postać kupiła mnie w stu procentach! Mimo jego zgryźliwości.

Uważam, że lepiej przez lata mieć wspomnienia, które czasem bolą, niż nie mieć ich w ogóle.

Jak tylko myślę o tej książce albo nawet na nią patrzę, mam dziwne uczucie ekscytacji w środku. Strasznie mi się podobała ta historia i może ktoś się ze mną nie zgodzi, ale ja się nie przyczepię do niczego. Była zabawna, jak to zawsze bywa w przypadku romansów tych dwóch autorek, ale była inna niż to, co do tej pory od nich dostałam. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Pamiętajcie, że moje uczucia niekoniecznie będą zgadzać się z waszymi, ale nie chcę oszukiwać, dlatego piszę szczerze, jak odebrałam „Zgryźliwe wiadomości”, nawet jeśli ktoś powie, że postradałam zmysły.
Fabuła, jak i samo przeprowadzenie wydarzeń w tej książce, było czymś innym. Ta powieść na pewno zapadnie mi w pamięci na długo, bardzo długo. Już samo oderwanie się od lektury było dla mnie niełatwe, bo chciałam wiedzieć co dalej, ale jak już odłożyłam książkę na bok, zastanawiałam się co tam się jeszcze zadzieje. Nie wiem czy nie pokuszę się o stwierdzenie, że to jedna z lepszych historii Vi i Penelope, a także jeden z lepszych romansów, oczywiście tych nieco ‘lżejszych’, które czytałam do tej pory. W moim spojrzeniu wyróżnia się na tle innych książek, bo ma w sobie coś wyjątkowego, ale nie potrafię wam dokładnie odkreślić co to takiego. Dlatego powinniście sięgnąć po tę książkę i przekonać się sami – i mam nadzieję, że nasze odczucia będą podobne.
Co więcej, jak wiecie, uwielbiam, gdy treść potrafi mnie zaskoczyć, a coraz rzadziej się to zdarza. A jednak! Autorki naprawdę dały coś, czego kompletnie się nie spodziewałam i w ogóle nie przypuszczałam. Choć nie będę ukrywać, że całą tą książką jestem pozytywnie zaskoczona. Nie ma tu poruszanych tematów typu molestowanie, przemoc domowa, ale Vi i Penelope pokazują, że życie nie zawsze bywa idealne i skupiły się tym razem na miłości. Może się wydawać, że nic wyszukanego, ale dla mnie to idealnie pasowało do tej historii. Pokazały nam, że miłość potrafi być różna, ale ta prawdziwa zawsze jest bezwarunkowa, bezterminowa.

Pewnie nie muszę wam tego mówić, ale oczywiście, że polecam „Zgryźliwe wiadomości”! Nie będę się powtarzać, że ta historia jest inna, bo… no dla mnie jest. Może dla was będzie kolejną schematyczną, przewidywalną lekturą, ale nie dla mnie. Ja przedstawiam wam swoje uczucia, a to czy się z nimi zgodzicie, nie jest obowiązkiem. Mogę mieć jedynie nadzieję, że przypadnie wam do gustu tak samo, jak mnie i że też będziecie ją wspominać w samych pozytywach.
Napisana lekko, z humorem, z perspektywy obojga bohaterów i bez zbędnych wydarzeń czy opisów. Moje serce skradła, a epilog tej historii… teraz się jednak powtórzę, ale to też coś innego, niż czytałam do tej pory. Naprawdę mam nadzieję, że swoją opinią was przekonałam do sięgnięcia po tę książkę.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

1 komentarz:

  1. Jeśli będę miała możliwość przeczytania tej książki, być może ją przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń