30 lipca 2019

95. "First last kiss" ~ Bianca Iosivoni

Tytuł:First last kiss
Tytuł oryginału:Der letze erste Kuss
Autor:Bianca Iosivoni
Data wydania: 17 lipca 2019
Wydawnictwo: Jaguar

Elle Winthrop i Luke McAdams są najlepszymi przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Oboje nie chcą zmieniać takiego stanu rzeczy, mimo że ich znajomi od dawna obstawiają zakłady, czy i kiedy tych dwoje wyląduje wreszcie w łóżku.
Na przyjęciu zaręczynowym siostry Elle sytuacja wymyka się jednak spod kontroli. Elle pojawia się na nim razem z przyjacielem, który tym razem ma odegrać rolę jej chłopaka.
Ale czy ta sytuacja nie przerośnie Luke’a? Gdzie jest granica, której przekroczenie może narazić przyjaźń na szwank? I czy warto podejmować ryzyko w imię nieznanego? Dopiero w obliczu osobistych tragedii Elle i Luke dowiedzą się, na kogo mogą liczyć w trudnych sytuacjach, i zrozumieją, że w życiu bywają ważniejsze rzeczy niż złamane serca…
Źródło opisu: okładka książki.

Elle i Luke’a poznajemy już w poprzedniej części serii, czyli w „First last look” i nic nie zapowiadało się na to, by pomiędzy tą dwójką miałoby być coś więcej, niż tylko przyjaźń, dlatego byłam bardzo ciekawa, co Bianca przygotowała dla nas w drugim tomie i jak rozwinie się sytuacja między bohaterami.

Elle Winthrop to piękność, z sercem na dłoni i jest bardzo towarzyska. Lekka z niej buntowniczka, która nade wszystko ceni sobie swoje grono przyjaciół, dla których jest gotowa zrobić wiele. Dziewczyna jest wesoła i ma wielką słabość do słodyczy, a do tego skrywa pewną tajemnicę również przed Luke’em, który jest jej najlepszym i najbliższym przyjacielem. Elle to osoba, której po prostu nie da się nie lubić. Jest ciepła i chętna zawsze pomóc, choć czasami pokazuje się też od złośliwej strony, ale przede wszystkim skrywa w sobie ból i dawne urazy.
Luke McAdams to typowy kobieciarz, który nigdy się nie wiąże i co noc ma inną. To głównie od tej strony poznajemy go w „First last look”, ale w tej części autorka pokazuje nam również jego inną stronę, tą bardziej wrażliwszą. Biegacz przełajowy, dobry kucharz i dupek w stosunku do kobiet, z którymi sypiał. A jednak przyjaciele mogą na niego zawsze liczyć i nie zostawia ich w potrzebie. Zwłaszcza Elle. Zachowanie Casanovy to tylko maska, którą przywdziewa, by nie pokazać tego, jak wielki ciężar nosi na barkach, ale nie od razu dowiadujemy się, o co chodzi.

First last kiss” to książka, którą czytałam bardzo długo, ale nie przez wzgląd na fabułę czy treść lecz przez brak czasu. Powiem wam jednak, że od razu zaczęła mi się podobać, bo już w pierwszym tomie polubiłam Elle, a jeśli chodzi o Luke’a, nie bardzo autorka dawała nam taką możliwość.
W tej części jednak Bianca nie poświęca tyle uwagi pozostałym bohaterom, co w „First last look”, ale nie znaczy to, że w ogóle się nie pojawiają. Owszem, są. Znów spotykamy pozostałych członków grupy, dowiadujemy się troszkę o ich życiu, a co więcej, fajnie było znów spotkać Dylana oraz Emery i zobaczyć, co dalej u nich słychać. Autorka tym razem bardziej skupia się na przyjaźni pomiędzy Elle i Luke’em. Na tym, jaka jest silna, jak ważna jest dla obojga i jak dużą ma wagę. Pokazuje, że na prawdziwym przyjacielu możemy polegać zawsze, w każdej sytuacji, bez względu na wszystko. Nawet jeśli z jakiegoś powodu w przyjaźni pojawia się mały kryzys.
Drugi tom serii „First” nie opowiada jedynie o mocy przyjaźni, choć niewątpliwie jest to główny wątek fabuły, ale jest to historia o przebaczeniu samemu sobie i akceptacji tego, jakim się jest. Pokazuje, że nie możemy podążać za życzeniami innych, że lepiej powiedzieć: dość i przeżyć życie po swojemu, bo jeśli popełnimy błędy, to będą one nasze. Chciałabym to rozwinąć bardziej, ale obawiam się, że mogłabym zbyt dużo zdradzić tym, którzy tej książki nie przeczytali, a mają zamiar.
Bianca tym razem odpuszcza klimat studiów, ale akurat w tej części mi to nie przeszkadzało. Cały czas za to coś się dzieje, nie ma niepotrzebnych scen, może nie ma jakichś wielkich zwrotów akcji, ale czytelnik na pewno się nie nudzi, a na pewno nie zdarzyło się to mnie. Dzięki lekkiemu, prostemu stylowi, przez treść wręcz się płynie i nie odczuwa się tego, że książka ma ponad sto stron. Prócz tego sceny seksu, których nie pojawia się wiele, nie są wcale żenujące, a napisane w subtelny sposób, dzięki czemu nie miałam ochoty przez nie ‘przeskoczyć’.  A co najważniejsze, choć główni bohaterowie przyjaźnią się już naprawdę długo i ich przyjaźń jest silna, to jednak relacja pomiędzy nimi nie rozwija się wcale szybko i autorka czasami każe nam czekać.

Czy ją polecam? Pewnie już wiecie, że tak. A jeśli jeszcze macie wątpliwości: jak najbardziej polecam! Może i jest trochę schematyczna, przewidywalna i bez większych tajemnic czy intryg, ale mi przypadła do gustu i naprawdę cieszę się, że mogłam poznać tę historię. I co więcej, na pewno sięgnę po pozostałe tomy serii, bo szczerze? Skończyłam i czuję niedosyt. Nie chodzi wyłącznie o Elle i Luke’a, ale również o pozostałych. Choć gdyby książka miała jeszcze trochę rozdziałów, to na pewno bym się nie pogniewała. Mam nadzieję, że udało mi się was zachęcić do sięgnięcia po „First last kiss”, bo naprawdę warto. Zanim jednak to zrobicie, polecałabym przeczytać w pierwszej kolejności „First last look”.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

2 komentarze:

  1. Chętnie zapoznam się z tą książką i z poprzednią częścią. Wydaje mi się taka lekka i przyjemna. Opis tej pozycji średnio by mnie zachęcił, ale po Twojej recenzji chcę dać jej szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko wygrzebie się z moich zobowiązań recenzenckich planuję sięgnąć po tę serię. 😊

    OdpowiedzUsuń