02 lipca 2019

89. "Save you" ~ Mona Kasten

Tytuł:Save you
Tytuł oryginału:Save you
Autor: Mona Kasten
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Wydawnictwo: Jaguar

Ruby najbardziej chciałaby wrócić do dawnego życia, do czasu, gdy w elitarnym Maxton Hall nikt jej nie znał. Nie może jednak zapomnieć o Jamesie. Szczególnie że chłopak robi wszystko, co w jego mocy, by ją odzyskać.

Kiedy rodzina Jamesa przeżywa trudne chwile, dziewczyna pojmuje, że ich miłość od początku nie miała szans. Bo zamiast szukać u niej wsparcia, James łamie jej serce.
Ruby postanawia skupić się na wymarzonych studiach w Oksfordzie, jednak James nie daje tak łatwo o sobie zapomnieć. Nie chodzi tylko o wspomnienia wspólnych chwil, które powracając, gdy Ruby najmniej się tego spodziewa. James wie, że zachował się niewybaczalnie, teraz stara się wszystko naprawić. Pytanie tylko, czy dziewczyna zdobędzie się na odwagę, by jeszcze raz podjąć ryzyko…
Źródło opisu: okładka książki.


Po skończeniu pierwszego tomu, czasem łapałam się na tym, że zastanawiałam się co autorka przygotowała w tej części, dlatego zaczęłam tę książkę od razu, jak tylko mogłam. Troszkę się bałam czy nie będzie tutaj pisania na siłę, przeciągania wszystkiego niepotrzebnie, ale już teraz mogę wam powiedzieć, że niepotrzebnie się obawiałam.

Ruby to dziewczyna ambitna i jestem pełna podziwu dla jej osoby. Nadaj jest taką samą osobą jak w „Save me”, więc nie chciałabym po raz drugi pisać tego samego, ale w tej części mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dziewczyna jest niesamowita. Mimo, że ma złamane serce i została skrzywdzona, potrafi okazać wobec Jamesa współczucie i mimo wszystko znajduje w sobie siłę, by w pewnym momencie być przy nim, troszczy się o niego i martwi, bez względu na swoją krzywdę, co dowodzi tego, jak wielkie ma serce. Tym razem jednak nie oddziela tak usilnie życia szkolnego od swojego prywatnego i czasami te dwa jej światy się mieszają ze sobą. Nie jest też na pewno tak niewidzialna jak na początku swojej nauki w Maxton Hall.
W tej części James jest jeszcze bardziej zagubiony, czemu się wcale nie dziwię, bo zrzuciło się na niego kilka przykrych wydarzeń, o których nie chcę tu mówić, bo jeśli czytaliście pierwszy tom, wiecie co się wydarzyło. To go w jakimś stopniu złamało. Sprawy nie ułatwia fakt, że jest Beaufortem, a to nazwisko niesie za sobą oczekiwania. Chłopak był od dziecka uczony, by nie okazywać uczuć, bo to powoduje, że druga osoba może poznać słabe strony i człowiek staje się łatwym celem, dlatego też James nie jest tak szczodry do odkrywania swoich emocji i wyznań.

Wydarzenia w „Save you” dzieją się zaledwie trzy dni po zakończeniu pierwszej części , dzięki czemu nie ma się wrażenia zagubienia. Ta historia ma to do siebie, że czytałam i w pewnym momencie się zorientowałam, że przebrnęłam przez kilkadziesiąt stron, choć czułam, że było to tylko kilka. Nie uważam tego za coś złego, wręcz przeciwnie. Książkę czytało się szybko i lekko, a do tego ciągle coś się działo. Niepotrzebnie się bałam, jak wspominałam, że ta część może być trochę wymuszona, bo nie była. Wszystko miało swój cel i na pewno nic nie zostało napisane tu na siłę, byle było. Może akcja nie zawsze była jakaś dynamiczna, ale na pewno nie było czasu na nudę. Za to znów Mona Kasten daje odpowiedni czas na rozwój wszystkiego, a nie przyspiesza akcję, co czasami psuje efekt. W tej książce moim zdaniem wszystko zostało rozegrane w odpowiedni sposób.
Ta część miała fajny, oryginalny początek. A przynajmniej ja się z czymś takim nie spotkałam. Coś innego niż to, co było „Save me”. Jak w opinii pierwszego tomu wspominałam, że autorka skupia się także na postaciach drugoplanowych, tak tutaj jeszcze bardziej rozbudowuje ich historie, a co więcej, mam wrażenie, że prócz Jamesa i Ruby kogoś jeszcze można nazwać głównym bohaterem tej powieści. Co mi osobiście bardzo się podobało, bo nie pamiętam, bym spotkała się z czymś takim w innych romansach.
Save you” to historia, która skupia się zarówno na miłości, na walce o nią, jak i na przyjaźni, pokazując nam ją od różnych stron. Mamy również maleńkie zwroty akcji w relacjach rodzinnych i Mona także tym razem pokazuje tą przepaść pomiędzy jedną rodziną a drugą. To są dwa zupełnie inne światy i podobało mi się w jaki sposób zostało to ukazane.
Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że autorka pozostawiła mnie trochę zdziwioną po zakończeniu tej części. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, co jest dla mnie jak najbardziej na plus, bo uwielbiam zaskoczenia, ale naprawdę cieszę się, że na półce już czeka „Save us”!

Pewnie już wiecie, że jak najbardziej wam polecam tę książkę. Jest napisana tak przyjemnie, że czyta się wręcz sama, bez zbędnych opisów i zapychających akcji. Wszystko jest przemyślane, bohaterowie nie idealni, dzięki czemu bardziej ludzcy i ma się wrażenie, że ten świat, który stworzyła Mona Kasten wciąga nas do środka i chce się tylko czytać… i czytać.
Koniecznie po nią sięgnijcie, jeśli lubicie tego typu literaturę! Im więcej czytam, tym coraz bardziej się przekonuję, że ta historia jest na swój sposób oryginalna, a przede wszystkim – wyjątkowa.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

1 komentarz: