23 czerwca 2020

160. "Jej sekret" ~ Penelope Bloom

Tytuł:Jej sekret
Tytuł oryginału:Her secret
Autor: Penelope Bloom
Data wydania: 03 czerwca 2020
Wydawnictwo: Albatros

Przyznaję – spieprzyłam sprawę.
Pierwszy błąd:
Poprosiłam Pete’a Barnidge’a o pracę.
Drugi błąd:
Zaakceptowałam jego ofertę, zamiast odrzucić ja na samym początku.
Trzeci błąd:
Podczas rozmowy kwalifikacyjnej ukryłam przed nim ten jedyny okruch, który w całej mojej historyjce był prawdziwy…
Źródło opisu: okładka książki.

Seria „Owoce pożądania” należy do jednej z moich ulubionych i tak naprawdę przeszłam już do etapu, kiedy z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów. Uwielbiam książki Penelope Bloom za to, ze są pełne dobrego humoru, czyta się je szybko i są świetną lekturą na wieczór bądź dwa. Pomagają też się odprężyć, więc serdecznie polecam, jeśli potrzebujecie czegoś luźniejszego.
Ta część jest nieco delikatniejsza niż poprzednie tomy, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało i do tej historii to właśnie pasowało. „Jej sekret” to zabawna lektura, nawet bym mogła powiedzieć, że trochę też urocza. Mamy tu motyw hate-love, a Peter to prawdziwy dupek z czego sam doskonale sobie zdaje sprawę, ale nie było to minusem tej książki, bynajmniej. Relację pomiędzy bohaterami obserwowało się z prawdziwą przyjemnością i chociaż tak naprawdę wszystko rozwinęło się w krótkim czasie, to ja nie miałam wrażenia, że coś wydarzyło się za szybko. Autorka nie dała tego odczuć, za co oczywiście ma u mnie plusa. I myślę, że chciała w tej książce w jakiś sposób nam pokazać, że każda miłość jest inna.
Jeśli miałabym porównać tę część do którejś z poprzednich, to wybrałabym „Jego banan”, który niewątpliwie był do tej pory moim ulubionym tomem z tej serii, ale teraz „Jej sekret” może z nim konkurować. Peter troszkę przypomina Bruce’a w swojej powściągliwości, choć w przeciwieństwie do niego nie ma potrzeby ciągłego porządku. Może trochę wręcz przeciwnie. Jest też apodyktyczny, prymitywny i zarozumiały, ale u niego wszystko ma jakiś swój cel i zapewniam, że tego faceta trzeba lepiej poznać. Natomiast Violet to czasami nieśmiała kobieta, która jednak ma cięty język i momentami mówi to, co myśli, ale godne podziwu w niej jest to, że potrafi walczyć dla tych, których kocha i nie poddaje się wcale tak łatwo. Oboje zostali w pewien sposób skrzywdzeni i noszą ze sobą bagaż doświadczeń, z którym muszą sobie poradzić.
Jeśli jeszcze nie zaczęliście żadnej części z tego cyklu to koniecznie wam polecam to nadrobić, a jeśli jednak macie za sobą jakieś tomy i zastanawiacie się nad „Jej sekret” to myślę, że się nie zawiedziecie, jeżeli tylko nie będziecie wymagać od tej książki zbyt wiele, bo jak wspominałam, jest to lektura na wieczór bądź dwa, która rozbawi i zapewni odpoczynek czytelnikowi. Ja nie żałuję, że przeczytałam, bo uwielbiam tę historię, jak i każdą poprzednią i nie mam najmniejszych wątpliwości, że sięgnę też po kolejne tomy, jeśli się pojawią. Przyznam szczerze, że po skończeniu poczułam spoty niedosyt i żałowałam, że nie mam jeszcze kilku rozdziałów do przeczytania.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

2 komentarze:

  1. Mimo zachęcającej recenzji, raczej nie planują sięgać po ten cykl. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo dobrego słyszałam o tej serii i będę chciała w przyszłości sama się przekonać czy jest taka świetna :)

    OdpowiedzUsuń