Tytuł: „Serce trolla”
Tytuł oryginału: „Valiant”
Autor: Holly Black
Data wydania: 24 lutego 2021
Wydawnictwo: Jaguar
Świat siedemnastoletniej Val nieoczekiwanie wali się w gruzy, a ona szuka schronienia w wielkomiejskiej dżungli, gdzie wpada w towarzystwo zdecydowanie nieodpowiednie dla grzecznej panienki…
Tyle że Val nie jest zwyczajną dziewczyną z prowincji zagubioną w Nowym Jorku: jest uparta i nieposkromiona. Gdy na jej drodze pojawia się troll-alchemik, Val zostaje dilerką przedziwnego narkotyku, który może uchronić Mały Ludek przed zgubnym działaniem żelaza. Wplątana w rozgrywającą się na styku świata elfów i ludzi perfidną intrygę, Val dzielnie staje do walki, by odegrać decydującą rolę w dramatycznym starciu dwojga władców nie z tego świata.
Źródło opisów: okładka
książki.
Z książkami Holly Black mam tak, że jedne podobają mi się bardziej, drugie mniej, ale jeszcze żadna mnie nie zachwyciła. Mimo wszystko widząc jej nazwisko w książkowych zapowiedziach, decyduję się po nie sięgnąć. „Serce trolla” to powieść, w której na początku pojawia się tylko namiastka magii, a potem musiałam trochę poczekać, aż będzie znów. Czasami miałam też wrażenie, że panuje tam lekki chaos i taki… luz w podejściu bohaterów do życia, odrobinę za bardzo. Natomiast jeśli chodzi o Val, nie zawsze jej zachowanie mi pasowało i czasami mnie denerwowała swoim postępowaniem. Mogłabym tu przytoczyć konkretne przypadki, ale mimo wszystko nie chcę zbyt wiele zdradzać osobom, które nie czytały.
Ten tom, jak i poprzedni, są powiązane, ale nie są to dalsze losy Kaye i Roybena. Valerie to nowa postać, tak samo jak jej znajomi i tytułowy troll, który z wszystkich postaci, jakie się tam pojawiły, przypadł mi do gustu najbardziej. Co na plus? Na pewno to, że pojawiają się tam małe zwroty akcji i są pewne zdarzenia, dzięki którym robi się nieco ciekawiej i tajemniczo, bo nie wiadomo kto za wszystkim stoi i przede wszystkim – dlaczego? Na pewno w momencie, gdy zaczęły pojawiać się magiczne istoty, akcja nieco nabrała tempa i bardziej mi się podobała ta historia, choć i tak jakoś bardzo się w ten świat nie wciągnęłam.
„Serce trolla” polecam fanom fantastyki, choć nie nastawiałabym się na zbyt wiele, ale też wiem, że może się niektórym czytelnikom spodobać. Mi też się podobało, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że ta lektura mnie zachwyciła. Raczej też do niej nie powrócę po raz kolejny i zbyt często nie będę wracała do niej myślami, ale nie była to zła książka i czytało się ją dość szybko. Chociaż tom pierwszy i drugi opowiadają historię innych bohaterów, to mimo wszystko, jeśli planujecie tę lekturę, zacznijcie od „Złej królowej”.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Ciekawa recenzja, ale to nie moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuń