Tytuł: „Układ z Cameronem”
Tytuł oryginału: „Melf for You”
Autor: J.T. Geissinger
Data wydania: 14 lipca 2021
Wydawnictwo: NieZwykłe
Nieporadna towarzysko Joellen Bixby w każdą sobotę ma randkę z kotem, kubkiem lodów i fantazjami o niesamowicie przystojnym oraz zakazanym szefie Michaelu Maddoxie. Oddałaby wszystko, żeby zwrócił na nią uwagę. Ale jak ma tego dokonać, kiedy jest przekonana, że Michael nigdy nie zawiesi na niej wzroku?
Kobieta może otrzymać odpowiedź szybciej, niż myśli.
Cameron McGregor – kapitan drużyny rugby – to wytatuowany, pewny siebie Szkot, który właśnie zamieszkał obok Joellen. Chociaż nowy sąsiad w ogóle nie jest w typie Jo, możliwe, że pomoże jej uporać się z pewnym problemem.
Mężczyzna jako niezwykle doświadczony kobieciarz oferuje sąsiadce kilka lekcji uwodzenia. Jednak im bliżej poznaje Jo, tym bardziej dochodzi do wniosku, że nie ma ona w sobie nic z brzydkiego kaczątka, za jakie się uważa, i być może wzbudza w nim uczucia, których nigdy wcześniej nie znał.
Tymczasem właśnie pomógł jej oczarować innego faceta…
Źródło opisu: okładka książki.
Zanim sięgnęłam po „Układ z Cameronem” widziałam, że sporo osób było zawiedzionych, więc tym bardziej byłam ciekawa, o co chodzi z tą książką i musiałam po prostu przekonać się sama. Zgodzę się z tym, że nie jest tak dobra jak „Kontrakt Jacksona”, ale mimo wszystko mi się podobała – nawet mimo pewnych zastrzeżeń.
Faktem jest to, że autorka postawiła tutaj na sporą dawkę humoru, przez co uśmiech bardzo często gościł u mnie na ustach i czytało się naprawdę szybko, choć ja sięgnęłam po tę powieść w czasie, kiedy miałam go… mało. Wracając jednak do meritum. Tak jak pierwszy tom serii „Slow Burn” można porównać do „Pięknej i Bestii”, tak ta część o Joellen i Cameronie idealnie pasuje pod „Brzydkie Kaczątko”, którym jest nasza główna bohaterka, zbyt mało pewna siebie, by zdać sobie sprawę z tego, jak jest piękna. I tutaj przyznaję, że jej samobiczowanie się czasami działało mi na nerwy, ale rozumiem, że o to chodziło w tej książce i taki był jej koncept, bo ta historia opowiada właśnie o zmianach, jakie powoli zachodzą w Jo. Mimo jej nieśmiałości, gdzieś tam w środku czaiła się naprawdę zadziorna i pyskata dziewczyna, którą na wierzch potrafił wydobyć tylko Cameron. Chociaż z czasem, wiadomo, kobieta stawała się coraz bardziej śmielsza. Nie ukrywam jednak, że na początku niezbyt przepadałam za główną bohaterką, bo jej zachowanie czasami było płytkie i jak na mój gust, zbyt szybko oceniła swojego sąsiada.
Podobało mi się to, że akcja tutaj nie rozgrywała się szybko, a przede wszystkim relacja pomiędzy bohaterami nie miała zbyt szybkiego tempa. Tak jak Jo momentami mnie denerwowała, tak Cameron totalnie mnie kupił. Ten facet był po prostu świetny i tyle w temacie. Jego zachowanie względem Joellen mnie kupiło, bo chyba każda kobieta chciałaby mieć w swoim życiu faceta takiego jak on. Nie będę jednak zdradzać zbyt wiele, byście mieli przyjemność z odkrywania jego postaci, jeśli zdecydujecie się na tę powieść.
Podsumowując, jak najbardziej wam tę historię polecam. Była nieco słabsza od pierwszego tomu, ale jak wspomniałam, mnie się podobała. Jest to powieść o akceptacji samego siebie. O tym, by być sobą i nie zmieniać się dla nikogo. „Układ z Cameronem” to fajna, zabawna książka i możecie czytać ją bez znajomości poprzedniej części.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
To nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń