Tytuł: „Tylko twój”
Tytuł oryginału: „Belong to You”
Autor: Vi Keeland
Data wydania: 17 lipca 2018
Wydawnictwo: Kobiece
Sydney marzyła o wspaniałej podróży poślubnej – spacerach po plaży,
kolorowych drinkach i upojnych nocach z
ukochanym. Jednak jej pragnienia się rozwiały, kiedy okazało się, że do ślubu
nie dojdzie.
Dziewczyna postanawia nie rezygnować z wyjazdu i zamienić miesiąc
miodowy na wakacje z przyjaciółką. Na gorącej plaży poznaje Jacka, dla którego
kompletnie traci głowę.
Sydney wydaje się, że przygoda z nieznajomym to jedynie letni flirt.
Wkrótce dziewczyna zaczyna rozumieć, że za niesamowitym pożądaniem stoją także
uczucia.
Źródło opisu: okładka
książki.
Podczas mojego pierwszego spotkania z Vi Keeland, którym było
przeczytanie „Bossmana”, z miejsca
zakochałam się w jej stylu i w tym, jak stworzyła tamtą historię. Dlatego bez
wahania sięgnęłam po kolejną jej książkę, ale uznałam, że jedna przeczytana
książka tej autorki to za mało, więc postanowiłam się nie nastawiać ani
negatywnie ani zbyt optymistycznie.
Sydney i Jack poznają się na Hawajach, gdzie ona spędza swój miesiąc
miodowy z przyjaciółką, a on jest na wieczorze kawalerskim. Od samego początku
między tą dwójką coś się dzieje i oboje są tego świadomi, a co więcej, nie mają
zamiaru tego ukrywać. Ustalają, że ich relacja będzie jedynie wakacyjną
przygodą i nie będzie żadnych zobowiązań. Z czasem okaże się, że to nie takie
proste, jakby mogło się wydawać.
Bohaterowie okazali się być naprawdę prostymi postaciami, bez
głębszych problemów. Wiedzieli czego chcą i otwarcie o tym mówili, nie bawiąc
się przy tym w kotka i myszkę. Wdali się po prostu w wakacyjny romans, który
miał nie przynosić nic. To co było na wyspie, miało na wyspie pozostać. Jak to
było dalej, tego wam nie zdradzę, bo musicie przekonać się sami. Jednak w
wykreowaniu tych bohaterów czegoś mi zabrakło. Tego nienamacalnego czegoś, czego nie potrafię nazwać ani
czemu nie mogę nadać kształtu. Co oczywiście nie znaczy, że książka była zła.
Przecież jeszcze nie skończyłam! Plus był taki, że nie było między nimi
niepotrzebnych tajemnic. Znali się krótko, ale kiedy jedno zadawało pytanie,
drugie na nie szczerze odpowiedziało. Choć pamiętajmy, że przed nami druga
część i któreś z nich może jednak mieć coś głęboko zachowane, co nie ujrzało
światła dziennego.
Jeśli chodzi o akcje książki, wszystko miało dla mnie dość szybki
przebieg. I tu nie chodzi o to, że w bohaterów uderzyła miłość od pierwszego
wejrzenia, a dwa dni później wyznali sobie miłość, by po tygodniu wziąć ślub.
Bynajmniej. Bardziej chodzi mi o to, że często zdarzały się między rozdziałami
tygodniowe przeskoki, do czego nie bardzo jestem przyzwyczajona, ale jeśli
zamiast tego, autorka miała nam dać lanie wody i niepotrzebne opisywanie
czegoś, co nie ma najmniejszego znaczenia, bardzo dobrze, że tak się stało.
Jak mówiłam, nie nastawiałam się na tę książkę ani optymistycznie ani
negatywnie. Po skończeniu jej uznaje, że naprawdę mi się podobała. Może to
ambitna lektura nie jest, jest trochę przeiwdywalna, ale jako książka na lato,
owszem. Była lekka i przyjemna, z poczuciem humoru, a czytało się ją naprawdę
szybko. I wzbudzała emocje, wierzcie mi. Na koniec żołądek miałam w gardle i
tylko chciałam jak najszybciej kończyć, a z drugiej strony bałam się tego, co
autorka mi zafunduje na sam koniec. Koniec… no nie do końca był taki jakbym
tego chciała, ale… kurczę! Wtedy Jack stał się kolejnym bohaterem literackim,
którego pokochałam. Wcześniej się tylko zakochiwałam. Po końcu wiedziałam, że
to miłość!
Mimo tego, że bohaterom czegoś w swojej charakterystyce zabrakło, „Tylko twój” naprawdę mi się podobało.
Gorący, wakacyjny romans. Poczucie humoru i seksowny milioner. Akcje, które
serwowała nam Vi… Bo mimo tych przeskoków, o których wam wspomniałam, książka
nie była nudna. O nie! Choć jest króciutka, działo się w niej sporo. Zapewni
wam na pewno dużo emocji, począwszy od śmiechu i gorących policzkach, a kończąc
na napiętych nerwach.
Muszę was tylko ostrzec. Skończyłam tę część i nie mogę przestać o tym
myśleć. A tym bardziej o tym co wydarzy się w drugim tomie „Tylko dla ciebie”, na który jeszcze
przyjdzie mi poczekać. I sama myśl o tym sprawia, że budzi się we mnie wiele
emocji na raz, ale przede wszystkim strach, bo nie wiem czego mogę się
spodziewać po kolejnej części. Oby samych dobrych rzeczy, bo w głowie mam już
milion scenariuszy i nie wszystkie mi się podobają.
Więc tak, jeśli szukacie czegoś na lato, co was rozgrzeje i zapewni
huśtawkę emocji, a jednocześnie sprawi przyjemność z czytania, to myślę, że „Tylko twój” będzie idealnym
rozwiązaniem. Być może to „coś”,
czego zabrakło mi w bohaterach czeka na mnie w drugiej części, po którą na
pewno sięgnę i nawet nie wiecie jak bardzo nie mogę się jej doczekać.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Wakacje sprzyjają sięganiu po tego typu książki. 😊
OdpowiedzUsuńMożna się lepiej wczuć w klimat książki :)
UsuńLubię autorkę i właśnie czytam Bossmana :D Z chęcią też sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńBossmana uwielbiam całym sercem! Od niego zaczęła się moja przygoda z Vi. Książka z recenzji to druga jej autorstwa, ale na pewno przeczytam więcej. Jak nie wszystkie!
UsuńCoś na lato :)
OdpowiedzUsuńOwszem :)
Usuń