Tytuł: „Uwikłani. Grzeszne noce”
Tytuł oryginału: „Falling Under You”
Autor: Laurelin Paige
Data wydania: 15 czerwca
2018
Wydawnictwo: Kobiece
„Ona ma władzę
On pokaże jej, jak
seksowne może być wydawanie rozkazów”
Norma Anders to niezwykle inteligentna i ambitna kobieta, która w
pracy lubi wydawać rozkazy i mieć wszystko pod kontrolą. Tylko ona wie, jak
wiele kosztowało ją wspięcie się niemal na szczyt w Pierce Industries.
Jednak Norma, która lubi dominację w pracy, chętnie pozwoliłaby się
zdominować w łóżku. Niestety sukcesy zawodowe kobiety nie idą w parze z
miłosnymi.
Wszystko się zmienia, kiedy pewnego dnia jej znacznie młodszy asystent
Boyd kompletnie ją zaskakuje, ujawniając swoją drugą, bardzo niegrzeczną,
naturę.
Jak wiele osób wie, a może jednak nie, Laurelin Paige jest jedną z
moim ulubionych autorek. Natomiast seria Uwikłani
już na samym początku skradła moje serce. Właśnie dlatego, gdy dowiedziałam
się, że wychodzi kolejny tom, bardzo się ucieszyłam. Tylko czy słusznie?
Normę Anders i jej asystenta, Boyda, poznajemy już w poprzednich
tomach tej serii, a także w duologii Połączeni.
Boyd jest od niej młodszy, czego chyba jeszcze ani razu nie spotkałam w żadnym
romansie i to była fajna odmiana – choć sama jestem zwolenniczką, gdy jednak
mężczyzna jest starszy, ale to zależy od preferencji. Mają prosty układ: ona
rządzi w pracy, on poza nią. Tylko czy przyzwyczajona do wiecznej kontroli
Norma zdobędzie się na to, by ją oddać?
Cóż ja mogę powiedzieć na temat tej książki, skoro liczy sobie 155
stron? Na pewno nie można spodziewać się zbyt wiele po tak krótkiej lekturze. „Uwikłani. Grzeszne noce” jest jedynie
dodatkiem do całej serii. Pozwala nam głębiej zajrzeć w świat Boyda i Normy,
ale czy daje nam więcej niż mieliśmy w pozostałych tomach? Niewiele, ale jednak
książka zawiera w sobie rzeczy, o których w poprzednich tomach nie wiemy i to
jest fajne.
Co do samej akcji, jej tempo nie jest szybkie, choć naprawdę sądziłam,
że tak właśnie będzie. A jednak nie. Sprawy pomiędzy Boydem i Normą nie mają
wielkiego przyśpieszenia, choć nie ukrywam, że książka zawiera w sobie
kilkumiesięczne przeskoki, ale myślę, że tak właśnie powinno być, bo bez nich
książka byłaby dłuższa, ale też zapchana. A to nie jest powieść tylko zwyczajny
dodatek do serii, więc nie trzeba się po nim spodziewać nie wiadomo czego. On
ma na celu wyjaśnienie nam jedynie pewnych spraw, o których nie zostało
wspomniane wcześniej w Uwikłanych ani
nawet w Połączonych. I ten cel
zostaje spełniony. Tyle.
Teraz pytanie najważniejsze: czy polecam?
Jeżeli mam być szczera, a powinnam i zamierzam, to zależy. Jeśli
szukacie książki ambitnej, musicie poszukać gdzie indziej. W przypadku, gdy
chcecie sięgnąć po coś lekkiego, bo mieliście ciężki dzień, to może być lektura
odpowiednia. „Uwikłani. Grzeszne noce”
to książka na jeden wieczór, na jeden raz. Czyta się ją szybko, a zarazem
lekko, więc jeśli potrzebujecie czegoś na odpoczynek, to może być lektura
właśnie dla was. Jeśli o mnie chodzi, podobało mi się. Gdy tylko zobaczyłam
objętość książki wiedziałam, że nie powinnam spodziewać się wiele, więc
nastawiłam się na coś, co nie będzie ciężką ani szokującą lekturą, a raczej
taką zwykłą książkową odskocznią i nie myliłam się.
Dodam jeszcze, że jeśli zastanawiacie się czy przeczytać tę książkę
bez wcześniejszego zapoznania się z poprzednimi tomami myślę, że śmiało
możecie, bo choć książka jest krótka, wszystko najważniejsze zostało w niej
zawarte.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Na wakacje, czemu nie.:)
OdpowiedzUsuńO, dokładnie :) Lektura na szybko :)
Usuń