Tytuł oryginału: „Star Struck”
Autor: Laurelin Paige
Data wydania: 30 marca 2018
Wydawnictwo: Kobiece
„– Wiem, czego
potrzebujesz Heather.
– Tak?
– Miłości.”
Ognista miłość w świetle reflektorów – czy to w ogóle możliwe?
Heather Wainwright jest aktorką odnoszącą sukcesy, ale ma opinię
primadonny. Zadzierająca nosa, snobistyczna, zarozumiała. I seksowna. Seth
Rafferty, ceniony scenograf, zna taki typ kobiet, które poza urodą nie mają nic
więcej do zaoferowania, ale mimo to nie potrafi zdusić do Heather pożądania.
Gdy się poznają, aktorka bierze Setha za zwykłego stolarza i nie ma
zamiaru się z nim zadawać, bo nie sięga jej poziomu. Jednak pociąg, jaki czują
do siebie okazuje się silniejszy.
Kiedy para spotyka się ponownie, tym razem na planie filmowym, Heather
nadal myśli, że Seth jest członkiem ekipy technicznej, a ten chcąc utrzeć jej
nosa nie wyjawia prawdy. Wkrótce pożądanie znów bierze górę, a Seth zaczyna
podejrzewać, że arogancja i zarozumialstwo Heather, to tylko maska. I zamierza
za wszelką cenę odkryć, co się za nią kryje.
Czy w hollywoodzkim świecie opartym na pozorach, może zrodzić się
prawdziwe uczucie?
Hollywood, piękna aktorka odnosząca sukcesy i przystojny mężczyzna.
Czyż to nie brzmi jak banał? Być może i tak, ale nie podchodziłam do tej historii
jako do czegoś sztampowego. Przeczytałam większość książek tej autorki i
wiedziałam, że zwykłą historię, nawet jeśli jest schematyczna, może przerodzić
w coś niezwykłego. Nie ukrywam, że Laurelin Paige to jedna z moich ulubionych
autorek i na każdą jej premierę zawsze niecierpliwie wyczekuję. Autorka jeszcze
nigdy mnie nie zawiodła, ale czy było także i tym razem? Cóż, zaraz się o tym
przekonamy.
„Twardziel” to nie tylko
literatura erotyczna. Owszem, jest sporo scen seksu, ale to nie z ich powodu
sięgam po książki Laurelin Paige. Autorka porusza w swoich historiach trudne
tematy i tak było również w tym przypadku. Ciężka przeszłość, jej demony i
kłamstwa, z którymi postanawia zmierzyć swoich bohaterów. Wplatając w życiorysy
głównych postaci problemy, które można spotkać w prawdziwym świecie, nadała
Heather i Sethowi życia. Sprawiła, że stali się bardziej realistyczni. Nie byli
idealni, mieli swoje zmory i popełnili błędy, z którymi przyszło im się
zmierzyć.
Laurelin wykreowała Heather jako zarozumiałą diwę, co początkowo może
czytelnika irytować, ale każdemu należy się druga szansa, tak samo jak i tej
bohaterce. Poza maską primadonny kryło się coś więcej. Piękna, bogata, ale ze
swoimi sekretami. Natomiast Seth był, klasycznie, przystojnym i seksownym
mężczyzną, z którym każda chciałaby być. Autorka dodała mu zawziętości, która
pomogła mu odkryć prawdziwą twarz aktorki. A także i jego przeszłości nadała
ciemnych barw. Uczyniła swoich bohaterów… ludźmi. Nieprzerysowani, nieidealni.
Po prostu ludzcy. Za co u mnie ma ogromny plus.
Książka nie jest obszerna, nad czym ubolewam, bo chętnie
kontynuowałabym losy tych dwojga, ale być może to i lepiej. W historii, która
rozgrywała się w świetle reflektorów, zostało zawarte tylko to, co potrzebne.
Żadnych niepotrzebnych wydarzeń. Wszystko, co zostało zawarte w „Twardzielu” autorka poruszyła z
konkretnych powodów i na sam koniec wszystko dopięła na ostatni guzik. Nie
działo się tam też wiele na raz, przez co czytelnik mógłby się pogubić w
wydarzeniach. Jak dla mnie wszystko zostało rozegrane w odpowiedni sposób i co
do akcji nie mam się do czego przyczepić. Książkę czytało mi się lekko, kilka
razy mnie rozbawiła, ale także wywołała inne emocje od radości po smutek i zdenerwowanie.
Nie spotkałam się w tej książce z żadnym wielkim wow, żadnych
niespodziewanych zwrotów akcji, co już mi autorka kilka razy zafundowała w
swoich wcześniejszych książkach, ale nie uważam „Twardziela” za złą lekturę. Była to naprawdę ciekawa przygoda i myślę,
że jest to lektura, z którą bez problemu można sobie poradzić w jeden wieczór.
Więc najważniejsze pytanie – czy polecam?
Oczywiście! Laurelin Paige, jak zawsze dla mnie niezawodna, zaspokoiła
wszelkie moje czytelnicze żądze. I sprawiła, że pokochałam kolejnego męskiego
bohatera, którego stworzyła (choć nadal Reeve jest na pierwszym miejscu na
czele Hudsonem). Gorąca i zmysłowa powieść, z poczuciem humoru, zapewniająca
dreszczyk emocji.
Myślę, że jako wakacyjna lektura sprawdzi się idealnie. 😊
OdpowiedzUsuńJak już na insta psiałam, nie moje klimaty. Mmnie takie książki szybko irytują i odpadam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com